Nic nie zapowiadało tej decyzji. Prezydent Trump zaskoczył jednak wszystkich, ogłaszając na Twitterze, że 1 września nałoży kolejne, 10-procentowe cła na chińskie dobra eksportowe o wartości 300 mld dol. Co więcej, podkreślił, że dopóki umowa nie zostanie podpisana, chiński eksport do Stanów Zjednoczonych będzie sukcesywnie „opodatkowywany”, a dodatkowe cła mogą wzrastać etapowo i osiągnąć poziom 25 proc. Na liście po raz pierwszy znalazły się: elektronika, ubrania dla dzieci i zabawki.
W USA aż 85% sprzedanych zabawek pochodzi z Chin. Nic dziwnego, iż decyzja Trumpa już znalazła swoje odzwierciedlenie na giełdzie. Jak donosi Bloomberg, notowania akcji Mattel i Hasbro spadły o ponad 5%. Ogromna część produkcji jest bowiem zlecana do Chin. Agencja podaje, iż w przypadku firmy Mattel to 50%, zaś Hasbro, to aż 70%. Hasbro już podjęło intensywne działania, by część produkcji przenieść w inne rejony, jak choćby do Indii, czy Wietnamu. Firma zleca również 20% swoich produktów sprzedawanych w USA amerykańskim producentom. Hasbro ma nadzieję, że do końca 2020 r. tylko 50% jego produktów będzie pochodziło z Chin.
Nałożone cła mogą wpłynąć na wzrost cen zabawek i to w kluczowym dla branży sezonie. Nie wiadomo jaka część cła przełoży się na ceny detaliczne. Jak podkreślają analitycy, kategoria zabawek jest dość wrażliwa na ceny i nie jest do końca pewne, czy sklepy będą chciały renegocjować warunki złożonych już zamówień.
(Bloomberg, cnbc, cnn, businessinsider)